Katarzyna dla marki ZOPIN. Zapraszamy do obejrzenia!
Katarzyna@8fi Model Management
19
kwi |
Katarzyna dla ZOPIN
Tagi: Katarzyna Jarosińska, ZOPIN,
|
18
kwi |
Klaudia dla MI&GO
Tagi: Klaudia Molenda, MI&GO,
|
18
kwi |
Klaudia w kampanii marki V·GRASS
Tagi: Klaudia Molenda, V?GRASS,
|
17
kwi |
Klaudia w lookbooku V·GRASS
Tagi: Klaudia Molenda, V?GRASS,
|
17
kwi |
Okiem modelki- relacja Karoliny z Barcelony
W środę, agencja poinformowała mnie, że lecę do Barcelony na mój pierwszy direct booking. Będę pracować dla Bershki! Gdzie moja walizka!? W niedziele około godziny 13 byłam już w samolocie - ogarnęło mnie niesamowite zdenerwowanie, bo nie do końca wiedziałam co mnie czeka. Z lotniska odebrał mnie agencyjny kierowca - dostałam klucze do mieszkania i kopertę powitalną. W mieszkaniu czekały na mnie mapy z zaznaczonym dojazdem do pracy i dodatkowe informacje. Po dotarciu na miejsce pracy okazało się, że barcelońska siedziba Bershki to ogromny kompleks wyposażony w dwa studia fotograficzne i własną stołówkę dla pracowników. Do siedziby dojeżdża rano z centrum Barcelony specjalny autobus wynajęty dla pracowników. Pracowało mi się z nimi niesamowicie dobrze, chociaż fakt, że pracuję dla globalnej znanej marki sprawił, że nie mogłam się tak do końca wyluzować. Ale akurat tak się złożyło, że w trzeci dzień pracy wypadały moje urodziny - cała torba sprezentowanych mi z tej okazji przez Bershkę ciuchów i butów naprawdę poprawiła mi nastrój.
Już w pierwszych dniach pobytu dowiedziałam się. że zostanę na dłużej. Niestety data mojego planowanego wylotu do Seulu, gdzie udaję się na następny kontrakt, pokrywała się z data zostania w Barcelonie, więc nie było mowy o pozostaniu do końca miesiąca. Mimo to zostałam o tydzień dłużej i co za tym idzie musiałam w Barcelonie spędzić święta wielkanocne, które w tym roku odbywały się w moim rodzinnym domu beze mnie. Jak widać zawód modelki wcale nie jest taki prosty, bo oprócz naprawdę ciężkiej pracy wymaga przede wszystkim wielu wyrzeczeń. Niemniej jednak jest to fantastyczna przygoda i niezła szkoła przetrwania. Na każdym kontrakcie uczę się czegoś nowego, szlifuję język angielski, uczę się podstaw kolejnych. Zawsze sobie powtarzam - przecież gdyby nie kontrakt z agencją to pewnie nigdy nie byłoby Cię stać, żeby przyjechać np. do Seulu czy Osaki na własną rękę! Poza tym zawsze nawiązujesz nowe, ciekawe kontakty i pracujesz ze znanymi w tej branży ludźmi. I jak tu tego nie lubić?
Miałam dużo wolnego czasu więc wyruszyłam zwiedzać. Niestety pogoda nie była zachęcająca, bo ciągle padał deszcz ale wzięłam parasol i w drogę! Zapuściłam się w nieznane mi uliczki,i które doprowadziły mnie do naprawdę pięknych miejsc. Pierwszym miejscem był popularny wśród turystów odwiedzających Barcelonę kościół Sagrada Familia. Naprawdę unikatowy! Jego budowę zaczęto w latach 80. i do tej pory jej nie ukończono. Dotarłam również do dzielnicy portowej, byłego miasteczka olimpijskiego oraz pod katalońskie muzeum historyczne, przed którym stał rząd straganów oferujących niesamowicie kuszące owoce morza. Panuje przekonanie, ze najlepsze ryby w Barcelonie podają właśnie tam. Oczywiście zajrzałam również w miejsce najczęściej uczęszczane przez barcelończyków, czyli na Passeig de Gracia. To pokaźne skupisko znanych marek. Barcelonę uważana jest za stolicę hiszpańskiego wzornictwa. Ale w Barcelonie można znaleźć wszystko, od salonów z najszykowniejsza odzieżą po bazary z rupieciami. Barcelona niesamowicie mnie zauroczyła. Na pewno tam jeszcze wrócę! Moja agencja zresztą już mnie o tym poinformowała :) |
archiwum |
kategorie |
tagi |
linki |