Są na świecie takie miasta, które mają swoisty rytm, zapach i atmosferę. Gwarne, szybkie, których starożytne mury przyglądają się współczesności i szybkiemu rozwojowi. Kryją w sobie wiele miejsc wartych odkrycia, a ich kultura wymaga od nas zazwyczaj wiele wyrozumiałości.
Przed moim wyjazdem do Stambułu, Turcja kojarzyła mi się zawsze z katalogami agencji turystycznych, imperium osmańskim i chałwą.
Moja podróż do Turcji miała miejsce w lutym ubiegłego roku, oprócz wyjazdu do pracy miała być to też moja cicha ucieczka przed polską zimą. Niestety w Stambule czekała na mnie...śnieżyca. Mój plan wyjazdu do cieplejszego kraju legł w gruzach!
Stambuł to jedno z największych miast i portów na świecie, złożony jest z wielu dzielnic, z których każda ma inny charakter. Przedostanie się z jednej dzielnicy do drugiej jest sprawne, jednak same dzielnice są zatłoczone i zakorkowane. Ogrom miasta zrobił na mnie duże wrażenie, ale jeszcze większe zrobiły jego urok i piękno.
Panorama miasta jest nietypowa, wsród kolorowych budynków raz po raz wystają minarety, z ktorych niestety jak na mój gust zbyt często płynęły śpiewy modlitewne. Nadawalo to jednak klimatu i sprawiało, że czułam się o wiele dalej od domu niż faktycznie byłam.
Na zwiedzenie całego dawnego Konstantynopola potrzeba na pewno dużo więcej czasu niż kilka weekendów, a to co udało mi się zobaczyc jedynie rozbudziło moją ciekawosc wobec tego miejsca. Historyczna dzielnica Sultanahmet, mieszcząca w sobie słynną Hagia Sophia to miejsce o niesamowitym, egzotycznym klimacie. Warty zwiedzenia był także Grand Bazaar najstarszy kryty bazar w Europie. Stambułska dzielnica Taksim przypominała mi trochę rodzinny Kraków, w budkach na kółkach sprzedawano tradycyjne pieczywo simit - niczym nie różniące się w wyglądzie od precli.
Tygodnie mijały na castingach i sesjach, na których powoli usiłowałam zrozumiec mechanizm tego bardzo egzotycznego dla mnie rynku. Castingi w Turcji przebiegają całkowicie inaczej w porównaniu do tych, których doświadczyłam wcześniej. Przypominały mi czasem spotkania towarzyskie ludzi z jednej branży. Turcy to naród bardzo gościnny, lubiący dobrze zjeść i dbający o kulturę osobistą.
Rynek modelingu w Turcji jest komercyjny, uwielbiana jest klasyczna uroda i kobiece kształty. Widać to w pracy przy sesjach zdjęciowych w podkreślających kobiecość ciuchach i makijażach. Współpraca z Turkami przebiega łatwo i przyjemnie. W Stambule pracuje też wielu bardzo utalentowanych fotografów i stylistów, tureckie magazyny dorównują poziomem tym z europejskich stolic mody.
Poniżej backstage video dla jednej z marek w Turcji dla których pracowałam:
Pion tekstil SS 2011-2012 from onur dogu on Vimeo.
Agencje lokują swoje modelki w nowoczesnych, spokojnych dzielnicach i bardzo dbają o ich bezpieczeństwo, a bookerzy z którymi miałam okazję współpracować byli bardzo pomocni i przyjaźni. Mimo wielu zalet wciąż jest to nowy i bardzo specyficzny rynek, niektóre rzeczy dziwią i zaskakują. Jednak zazwyczaj okazuje się, że głównym powodem nieporozumień jest różnica kultur.
Nie licząc zakorkowanych ulic oraz godzin, a czasem całych dni spędzonych przez to w samochodzie, spędziłam w Stanbule przyjemne 1,5 miesiąca i jak na każdym wyjeździe poznałam wielu ciekawych ludzi i nawiązałam nowe kontakty. Myślę, że wyjazd do Stambułu to dobry przedsmak muzułmańskiej kultury, podany w minimalnej ilości i połączony z nowoczesną Turcją, zupełnie inną niż jaką ją sobie wyobrażamy. Najwiecej uroku dodaje miastu cieśnina Bosfor i jej zatoka Złoty Róg, niewiele jest przecież takich miejsc gdzie możemy stanać na granicy kontynentów.
Iwona@8fi Model Management